Rektor SGH ogłosił konkurs "Jedenaste - nie ściągaj!" Niestety konkurs jest wyłącznie dla studentów i pracowników Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Pomimo tej dyskryminacji przedstawię swój pomysł i z ciekawością będę obserwował, czy zwycięzca mnie przebije.
Pomysł, który opiszę nie jest owocem mojej wyobraźni. Zaczerpnąłem go z jednej z najnowocześniejszych i najlepszych uczelni w Kanadzie, do jakich należy montrealska HEC, przedstawiona na zdjęciu.
HEC w Montrealu
Podstawowy warunek
Kanadyjczycy w ogóle nie ściągają, a jednak walka ze ściągającymi jest bardzo stanowcza. Chodzi o prestiż uczelni, który tworzą kwalifikacje jej absolwentów. Na uczelnię, która nie uczy, mądrzy, czytaj zamożni, studenci nie pójdą, a konkurencja na globalnym rynku nie śpi.
Zatem, podstawowym warunkiem by studenci nie ściągali jest profesjonalne dostarczanie praktycznej wiedzy.
Egzamin
Warunkiem wejścia na salę egzaminacyjną jest pokazanie elektronicznej legitymacji ze zdjęciem, upoważniającej do egzaminu.
Każdy student pisząc egzamin ma położoną przed sobą elektroniczną kartę. Podczas egzaminu studenci są pilnowani przez sporą grupę emerytowanych nauczycieli rodzimej uczelni. Jest zawsze kilku albo kilkunastu pedagogów, poważnie traktujących swoje zadanie.
W trakcie egzaminu jeszcze raz jest sprawdzana legitymacja studenta i odrywany od zestawu pytań odcinek z imieniem nazwiskiem, numerem legitymacji i podpisem. Sprawdzane są tylko te prace, od których oderwano kupony.
Do toalety wychodzi tylko jedna osoba, w towarzystwie kontrolującego salę.
Zakończenie
Jestem pewny, że polski student zaraz zauważy luki w logistyce. Zgoda, są. Ale Kanadyjczycy nie ściągają.
Jeżeli pomysł wydaje się drogi, to śpieszę dodać, że dobry pieniądz w ręku obywatela to uśmiech na jego twarzy i koniunktura na rynku.